To właśnie w tym miejscu, setki lat temu rozpoczął się eksodus przedziwnych, wstrętnych, często okrutnie śmierdzących potworów które pojawiły się znikąd i zalały nasz świat.
Lata spokoju w naszej krainie, znów minęły bezpowrotnie. Kolejny raz przeciwnik, który pojawiał się co pewien czas, jakby wprost z powietrza, dał o sobie znać. Już na wejściu zaatakowały mnie najliczniejsze z nich. Butelczaki. Dzielnie odpierałem ataki, jednakże w miarę podążania w głąb czeluści, przeciwnik przybierał na sile. Dołączyły peciaki, foliaki i cała gama kreatur, których nigdy wcześniej nie widziałem.
Jeden magiczny wór zapełnił się błyskawicznie, a ja z powodu braku środków do dalszej walki, musiałem wycofać się pod przeważającą nawałnicą śmieciaków.
Pozostał jeno niesmak, iż cała masa wrogich jednostek nadal grasuję po okolicy.
Jeden magiczny wór zapełnił się błyskawicznie, a ja z powodu braku środków do dalszej walki, musiałem wycofać się pod przeważającą nawałnicą śmieciaków.
Pozostał jeno niesmak, iż cała masa wrogich jednostek nadal grasuję po okolicy.
Wygląda na to, iż tak łatwo nie zaznam spokoju, a sprawa wymaga zasięgnięcia wiedzy u znacznie starszej i mądrzejszej istoty.