Zostawmy jednak Ziemię, Krótkiego oraz palące się stosy śmieci i wróćmy do bajkowej krainy, w której chce czy też nie, przygody przeżywa nasz dzielny bohater.
Jako że leży nieprzytomny i roznegliżowany, udamy się na odległe pustkowie, zupełnie pozbawione jakichkolwiek oznak życia, gdzie nawet sępy nie mają po co się zapuszczać.
W ogromnej mrocznej wieży, której wierzchołek sięga wysoko ponad chmury, jak to zwykle bywa w tego rodzaju opowieściach, urzęduje zły czarnoksiężnik. Dlaczego zły zapytacie? Nie będziemy teraz wchodzić w szczegóły, póki co uwierzcie mi na słowo. Z resztą. Sami się przekonacie.
-Po drugiej stronie wszystko gotowe Panie. Możemy zaczynać. Rzekł stary, pomarszczony, niewidomy dziadyga, kierując głowę w stronę kryształowej kuli.
-Doskonale. Przekaż tym robakom, że potrzeba nam tego znacznie więcej. Powiedział mając na myśli Krótkiego i płonące w innym wszechświecie stosy. -Hahahaha. Zaśmiał się złowieszczo. -Te ludzkie wszy zrobią wszystko za te swoje papierki.
Mag wyszedł na taras gigantycznej wieży i spojrzał z odrazą na widnokrąg, gdzie tu i ówdzie przez gęste chmury, widać było zieloną krainę. Nozdrza się rozszerzyły a usta wykrzywiły z pogardą. Machnął ręką jakby odganiał natrętną muchę, a wszystkie chmury wkoło zostały "wymazane". Zamknął oczy i począł inkantować tajemnicze formuły, jednocześnie kreśląc w powietrzu tajemnicze wzory.
Na horyzoncie, w miejscu obłoków, zaczęły pojawiać się wzory, identyczne z tymi, które czarnoksiężnik tworzył wymachując rękoma. Powietrze wypełnił przeraźliwy smród gnicia i rozkładu.
Ogromny okrąg na niebie błysnął czerwono, a w jego środku dało się dostrzec coś na wzór przejścia do innego świata. Jak przez taflę wody, widoczny był rozmyty obraz przedstawiający płomienie i kłęby dymu.
Mag wyciągnął rękę w stronę środka otwartego portalu i wykrzyknął. -BRUDASA! Po czym osunął się ciężko na posadzkę.
Z rykiem lawiny, z ogromnego przejścia między wymiarami, piękną krainę poniżej zaczęły zalewać hordy śmieciaków. Dysząc ciężko czarownik wstał i spojrzał na swoje dzieło. Ryknął złowieszczym śmiechem po czym zniknął w mrocznym wnętrzu wieży.